Kiedy zaczynam się snuć po domu jak zbity pies i gdy jak u Mickiewicza: Czegoś mi brakuje, coś widzieć żądam; I tęskniąc sobie zadaję pytanie: czy to już T E N C Z A S, to odpowiedź zazwyczaj jest jedna. Tak, pora jechać w góry.
Ledwie miesiąc minął, a już chciało się gór, chciało się przewietrzyć głowę, przemrozić myśli. Domowa stacja meteorologiczna funkcjonowała niemalże od pierwszych dni grudnia, optymalizacja wyboru terminu wypadu była ściśle uzależniona od warunków 😀 cóż ukrywać, warun ważna rzecz, by zdjęcia fajne były, a aparat nie ucierpiał od śnieżycy!
Oczywiście jak zwykle mój kompas w głowie wskazywał na kierunek Kuźnice, ale z racji nie do końca pewnej pogody stwierdziłam: aa kij. Lata nie byłam na Morskim Oku! A bo co to dla mnie za wyzwanie, jak droga asfaltowa, blablabla. W sezonie nie ma to żadnego uroku, jeszcze tysiąc pięćset ludzi na każdy metr kwadratowy. Postanowiłam jednak zaryzykować- jak się okazało, intuicja mnie nie zawiodła. 🙂 Z resztą – zimowa sceneria robi z tego miejsca całkowicie bajkowe otoczenie! Człapie się to 10 kilometrów i całą drogę można się zachwycać, naprawdę.
Co tu dużo gadać, popatrzcie z resztą sami:
Samo Morskie Oko to największe jezioro w Tatrach, położone u stóp Mięguszowieckich Szczytów, na wysokości 1395 m n.p.m. Panorama przedstawia od wschodu Grań Żabich (Żabia Czuba 2079 m.n.p.m., Żabi Szczyt Niżni 2098 m.n.p.m., Żabi szczyt Wyżni 2259 m.n.p.m.), Mięguszowieckie Szczyty (Czarny 2404 m.n.p.m., Pośredni 2393 m.n.p.m., Wielki 2438 m.n.p.m.), Cubrynę ( 2376 m.n.p.m.) po Szpiglasowy Wierch (2172 m.n.p.m.). Dalej grań skręca w kierunku północnym i przez Miedziane (2233 m.n.p.m.) i Opalone (2115 m.n.p.m.) domyka otoczenie Morskiego Oka. Wyróżniająca się sylwetka Mnicha (2070 m.n.p.m.), zarys karu polodowcowego nad Czarnym Stawem (1583 m.n.p.m.) i ciemna barwa ściany Kazalnicy (2159 m.n.p.m.) to charakterystyczne składniki krajobrazu nad Morskim Okiem.

„Bo jak jest zima, to ma być zimno. Takie jest odwieczne prawo natury” – prawda? Nie wszyscy jednak to przyjmują do wiadomości, tak samo jak to, że tą porą bardzo szybko zapada zmrok. Z Morskim Okiem związana jest groteskowa historia. Śmieszna i tragiczna zarazem. Tym bardziej, że zdarzyła się już nie jeden raz: turyści utknęli nad jeziorem, ponieważ zastał ich zmrok, a konne zaprzęgi wtedy nie kursują! Po godzinie 17 zaalarmowali straż pożarną, policję, biedny TOPR, a nawet wojewodę małopolskiego o tym, że mają problem z powrotem do Palenicy Białczańskiej, skąd zaczyna się szlak. Na miejsce wysłano dwa patrole policyjne. Okazało się, że na zejście czeka grupa niemal pięćdziesięciu turystów, którzy nie mają latarek i boją się zejść w dół. Czytając takie informacje, czasem mam wrażenie, że niektórych ludzi powinien nastraszyć głodny miś, by uruchomić ich szare komórki. 🙂
Oczywiście mam już takie zboczenie zawodowe, że będąc w górach pierwsze co, to patrzę komuś na buty 😀
Napatrzyłam się, na jakiś czas mi wystarczy. A żebym za bardzo się nie stęskniła – 7.01.2019 znowu lecę do Gruzji. Uwaga uwaga – na narty. Żeby było śmiesznie, będę je miała pierwszy raz w życiu na nogach. Boję się trochę, najbardziej chyba boję się tego, że… mi się to spodoba i będę miała kolejne (drogie) hobby. DZIOŁCHA Z GÓR I NA NARTACH NIE JEŹDZI!!!!!!!!! Trzeba to zmienić 😀 Przy okazji zobaczę, jak zimowa Kraina Czarów wygląda w wersji gruzińskiej.
Si ja! :)))))))